Film niby wyreżyserowali panowie L.P. Brown III i John Sjogren, ale w napisach początkowych pojawia się jakiś inny gość. Może to opcja podobna do Alana Smithe... choć przy kinie tej klasy? Choć faktycznie, Sjogren ma znacznie lepsze filmy na swoim koncie. W "The Thief & the Stripper" aka "Strip'n'run" mamy regularnie obsadzane gwiazdy kina klasy b: Madsne, James i urocza Zal. Szkoda tylko, że głównego bohatera zagrał drugi reżyser, któremu brakuje jakiejkolwiek charyzmy. Ot, zwykły facet po 40-tce z wąsem.Po za tym jest niuansem jest ulokowanie akcji w centrum dużego miasta, a nie na jego peryferiach. To akurat plus. Sama fabuła jest standardowa: walizka, konkurencyjne gangi, brudne psy, porachunki, strzelaniny, pościgi. Zabrakło tu czegoś. I kogoś. Ale fani Sjogrena nie powinni zgrzytać zębami.