"Horror utrzymany w tradycyjnym stylu "gotyckich" filmów wytwórni Hammer" - g***** prawda. Od strony fabularnej film bardziej przypomina filmy Hitchocka, zwłaszcza jeden konkretny, niż horrory Hammera. Wykonanie i klimat również średnio gotyckie, ponadto miejscem akcji wcale nie jest zamczysko. Ale dobra, olać durny opis, przejdźmy do filmu. Jest nieźle. I wcale nie dzięki Elizabeth Taylor. Nasza gwiazda gra tu panią Ellen Wheeler, babkę z wyższych sfer, żonę jakiegoś giełdowego gracza, czy innego fajfusa, który to większość czasu spędza w pracy. Nasza Ellen ma więc sporo czasu na sadzenie kwiatków w ogrodzie (a i tak zleca to sąsiadowi) i gapienie się przez okno. A za oknem, oprócz ogrodu widać stary, monumentalny budynek (zamczysko z opisu). Pewnego razu podczas burzy, gdy wiatr wali okiennicami zamku (?) otwierając je i zamykając, pani Wheeler widzi w blasku pioruna trupa w oknie zamczyska. Ale oczywiście nikt jej nie wierzy. I oczywiście trupa policja w zamku nie znajduje... co się dzieje? Czyżby bohaterka Elizy była szalona? Są pewne przesłanki niby tak sądzić, bo naszą bohaterkę męczą wizje jakiś strasznych wydarzeń z przeszłości. No i Ellen musi się zmierzyć z własną psychiką, oraz dylematem, czy trup był, czy go nie było, czy jej sąsiad, jej koleżanka, która właśnie u nich pomieszkuje i wreszcie jej mąż są aby na pewno po jej stronie...
Z początku w filmie strasznie wkurzyła mnie scena, gdy Ellen się budzi i narzeka na bezsenność. Ta scena była po prostu zła. Pani Taylor zagrała koszmarnie histerycznie, teatralnie, nienaturalnie, podobnie zresztą jak Laurence Harvey, grający jej męża. Dialogi w tej scenie, w połączeniu z jej nadmierną długością i takim aktorstwem wzbudziły we mnie śmiech. Na szczęście z czasem zaczęło się robić lepiej. owszem tu i ówdzie jeszcze maniera gry Elizabeth mnie drażniła (a może śmieszyła), ale tak po za tym film był interesujący i wcale nie był taki przewidywalny, jak mi się wydawało. Sceny kręcone w czasie burzy były klimatyczny, sceny wizji były bardzo zacne, a końcówka była naprawdę świetnie zrealizowana. Filmowi nie zabrakło stylu. Ale jednak jak by się zastanowić całe rozwiązanie zagadki było durne i strasznie naciągane.
Tak czy siak film zdecydowanie ma swoje momenty i fani gatunku mogą się z nim zapoznać. Fani Elizabeth Taylor pewnie też z chęcią zobaczą jej przerażenie widokiem trupa w oknie.
Spoiler - Film z serii, trzeba obejrzeć do końca aby całość się podobała:) Mnie też denerwowała lekko gra ET, ale na końcu kiedy wszystko sie wyjasnilo ta przesada był usprawiedliwiona. Na końcu ET pokazała, że potrafi grać zarówno w filmie jak i .... podczas filmu.
dla mnie tak fatalna jakość zdjęć, że się nie dało tego oglądać,
w dodatku Elizabeth budzi się w pełnym makijażu (żeby chociaż dyskretnym)...
mimo dobrych chęci, ale nie dałam rady.
co to znaczy "fatalna jakość zdjęć"?? Chodzi Ci o pracę kamery, czy jakoś obrazu? Bo to drugie zależy od kopii, która w iluzjonie jest mocno wysłużona. A same zdjęcia były dobre akurat. Kwestia makijażu... racja, ale to akurat standard w starym kinie.