Reżyser może i znany i lubiany, ale jakoś jego ostatni film tego typu, jak to zadeklarował, w ogóle mi się nie podobał. Joe kreowany na wielkiego szpeca od włamań, zawsze przygotowanego na każdą ewentualność, lojalnego wobec kumpli, w ogóle mnie nie zaciekawił. Gdyby tylko akcja była trochę bardziej wartka. W połowie filmu powieki mimowolnie mi sie zaczęły zamykać. A że byłem wyspany i w świetnej formie, to coś jednak było nie tak z filmem. No cóż, Memet się juz chyba naprawdę starzeje i jego epilog filmów noir w ogóle mu nie wyszedł.