Wczoraj obejrzałam ten film. Muszę powiedzieć, że film z jednej strony jest głupi i bez sensu, ale z
drugiej strony jest w nim coś, co przyciąga widza i sprawia, że chce się go obejrzeć do końca.
Moim zdaniem reżyser w sposób trochę zwariowany chciał przekazać widzowi ważną, życiową
informację i skłonić do refleksji. Jeśli o mnie chodzi, to mu się udało. Poprzez taką "bajeczkę" jak
to niektórzy tutaj określili ten film, można zrozumieć, że nie należy szufladkować ludzi, trzeba w
nich wierzyć, a także dopiero przebywając z drugą osobą możemy dojrzeć prawdziwe oblicze bez
żadnej maski.
Jeśli ktoś się zastanawia, czy warto obejrzeć film, mogę dodać od siebie, że warto poświęcić
trochę czasu na "Zakochaną na zabój".
To był jeden z głupszych filmów jakie oglądałam, ale popłakałam się ze trzy razy... Jakie to było piękne!!!
E tam, nie był taki głupi. Przynajmniej nie było w tym wulgarności, a to już pozostawia inny posmak po seansie w przeciwieństwie do innych amerykańskich romansów. Mnie się też podobał, nawet myślałem, że będzie gorzej.
Tylko że w Ciekawostkach redakcja mogła sobie darować wtręt "kiedy Silias znajduje nieżywą Camille", bo to - jakby nie było - spojlerowanie, nawet jeśli ktoś domyśla się, co się stanie. Ale tylko domyśla. Po drugie redakcja w obu Opisach filmu podała nieprawdziwą informację, że to była córka tego policjanta, tymczasem to siostrzenica. Ładny, kolorowy, można obejrzeć i się nieco wzruszyć.
Zgadzam sie z tobą... długo zwlekałam żeby obejrzeć ten film a złożyło sie tak że akurat leciał w TV, bez większego namysłu włączyłam i nie mogłam sie oderwać... Nie wiem czy to przez moje wahania nastrojów w pewnych dniach miesiąca ale wzruszyłam się kilka razy co nie zdarza mi się w takich komediach romantycznych. Jednym słowem POLECAM.
no dokładnie, leciał i.. no normalnie trzy razy płakałam... Przez ten film pokochałam Jamesa Franco i... kocham do teraz, bo to mój idol :D Ten fil coś zmienił :D